Natychmiast ruszyłam za Lesslie. Nie biegłyśmy długo. Kiedy Less zwolniła, zauważyłam kilkaset metrów od nas małą polankę, a na niej trzy pasące się łanie.
- Która? - mój głos był niemal niesłyszalny.
- Tamta - Odparła również szeptem wadera, po czym wskazała na łanię stojącą najbardziej po lewej.
Skinęłam głową na znak, że wiem o którą z łań chodzi.
Zaczęłyśmy się podkradać. Bezszelestnie pokonywałyśmy metr za metrem, z każdym krokiem będąc bliżej sukcesu. Trwało to aż do chwili, gdy łania podniosła łeb i zaniepokojona zaczęła się rozglądać. Wtedy równocześnie wypadłyśmy z zarośli.
Łania rzuciła się do ucieczki, ale my nie miałyśmy zamiaru się poddać. W końcu dogoniłyśmy ją i zaczęłyśmy atakować.
Lesslie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz