poniedziałek, 19 września 2016

Od Azumi CD. Mal'a

Siedziałam sama na środku polany. Dookoła rosły drzewa, krzewy i inne roślinki. Wszystko było skryte w wszechobecnym mroku. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Było na nim widać mnóstwo migoczących punkcików. Gwiazdy. Dziś przy ich boku nie pojawił się księżyc. Był nów. Była wyjątkowo piękna i cicha noc, ale tak bardzo brakowało tego jednego szczegółu. Księżyca oświetlającego ciemny las i czuwającego nad bezpieczeństwem stworzeń pogrążonych we śnie. Odczuwałam jego brak. Czułam w środku takie nieprzyjemne uczucie. Nienawidziłam tego palącego przeczucia, że stanie się coś złego. Tego przeklętego głosu wwiercającego się umysł nie pozwalając o sobie zapomnieć. Starałam się go ignorować, jednak cokolwiek bym nie robiła ta myśl napawała mnie strachem. Miałam nadzieję, że to tylko złe przeczucie, które zniknie tak szybko i niespodziewanie jak się pojawiło. Niestety szybko przekonałam się, że nie mam racji. Usłyszałam strzał, a po lesie rozniosło się echo. Po chwili dźwięk znów rozniósł się po zaroślach. Wycie wilka. Strzał. W mojej głowie zaczęły tworzyć się najgorsze scenariusze i obrazy. Wystraszona jak małe szczenie ruszyłam najszybciej jak potrafiłam w stronę nory watahy. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Kilka wilków było otoczonych przez ludzi z pochodniami, pałkami i widłami w rękach. Reszta stada rozbiegła się w wszystkie strony, atakowała napastników. Na ziemi leżało już kilka ciał martwych wilków. Było wśród nich kilka szczeniaków. Przed oczami mieniły mi się rożne kolory. Słyszałam niewyraźnie, a w końcu wszystko ucichło. Ktoś na mnie wpadł. Nie wiem czy się wywróciłam. Wszystko znikło. Był tylko kolor czerwony i nic poza tym. Nagle z amoku wyrwał mnie głos ojca. spytał się o jakiegoś wilka. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego przerażone i zmartwione tęczówki. Spytał się o jakiegoś wilka. Nie dosłyszałam imienia. Rozgorączkowana zaczęłam biegać w różne strony nawołując tego wilka. Mimo, że wołałam go po imieniu, chociaż to chyba nie było imię, nie mogłam go zrozumieć. Gdy wypowiadałam to słowo słyszałam tylko jakiś szum i skrzypienie. W końcu wbiegłam w las węsząc i próbując złapać trop zaginionego. W końcu wyczułam jego woń i pobiegłam w stronę skąd dochodziła. Zobaczyłam ogromny kamień. Zatrzymałam się przed nim by złapać trochę powietrza. Wzięłam głęboki wdech i od razu zaczęłam kaszleć czując duszący zapach krwi. Zaczęłam trząść się z przerażenia, ale zebrałam się na odwagę, by zajrzeć na skałę i zobaczyć co lub raczej kto tam jest. Wychyliłam delikatnie głowę za skałę i krzyknęłam. Po moich policzkach zaczęły spływać niekontrolowane strumienie łez. Krzycząc, że to nie prawda i że to się nie dzieje podeszłam do ciała i zaczęlam je trącać nosem. Nic to jednak nie dało, wilk był martwy. Położyłam się na ziemi i zakryłam łapami oczy. Nie mogłam powstrzymać łez, które wciąż napływały do moich oczu. Jeszcze raz spojrzałam na nieżywego wilka. Gdy tylko to zrobiłam on otworzył oczy, które były czarne i wyglądały tak jakby były one niekończącą się przepaścią. "To twoja wina" powiedział potrójnym skrzeczącym głosem nawet nie otwierając pyska. Wrzasnęłam, a potem ogarnęła mnie nicość tych oczu.

Obudziłam się i od razu przypomniał mi się koszmar. On już mi się kiedyś śnił i to przez długi czas. To co się w nim działo w większości było prawdą. Na moją stara watahę napadli ludzie. Zrobili to, bo jakieś zwierze mordowało mieszkańców wioski i całą winę zwalono na wilki. Tamtego okropnego dnia zginał mój brat, a ojciec przestał rozmawiać z kimkolwiek. Zawsze na końcu snu znajdywałam ciało brata wytykające mi winę. Tym razem było inaczej. Zamiast brata w koszmarze pojawił się węgielek.
-Nie śpisz już?- na głos basiora przeszły mnie ciarki co nie umknęło jego uwadze.- Coś się stało?- spytał z troską.
-Nic.- skłamałam mimo, ze nie lubiłam tego robić.
-Nie kłam, przecież widzę, że coś jest nie tak.- wbiłam wzrok w podłogę i milczałam. Zawsze było widać po mnie gdy mówiłam nieprawdę.
-Co ci się śniło?- usłyszałam kolejne pytanie.- Strasznie miotałaś się przez sen.
Przez chwilę rozważałam czy mu o wszystkim opowiedzieć. W końcu stwierdziłam, że trzymanie tego wszystkiego w środku raczej i nie pomoże, więc opowiedziałam węgielkowi cały sen. trzymałam się jednak wersji z bratem. W sumie to nie wiem dlaczego, ale podjęłam decyzję, że ten szczegół snu zatrzymam dla siebie.

????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz