Po wiele godzinnym spacerze zwiedziłem
cały teren watahy. Muszę przyznać, że są one naprawdę
malownicze. Gdy nurkowałem znalazłem podwodną jaskinię w
jeziorze. O dziwo była wielka i zdziwiłem się że w ogóle jest
tam taki coś. W końcu to jezioro i nie jakieś największe. Jest
naprawdę duże ale bez przesady. Wolnym krokiem zmierzam w stronę
swojej nory. Do mojego nosa dociera zapach stada saren i czegoś
jeszcze. Swoją drogą nie lubię sarniego mięsa. Jest żylaste.
Kieruję się w stronę stada i już wiem co czułem. Moją skaczącą
istotę siedzącą praktycznie na środku stada. Siedziała sobie i
wyglądała jakby z kimś rozmawiała. Pewnym lecz spokojnym krokiem
spokojnie podchodzę do niej. Sarny patrzyły na mnie podejrzanie i
lekko się cofnęły. Wilczyca spojrzała na mnie, a następnie na
sarny. Usiadłem koło niej.
- Przepraszam cię że tak odszedłem – kąsałem ją delikatnie w ucho – Co robisz?
- Ćwiczę nową moc. Rozmawiam ze zwierzętami – powiedziała lekko speszona.
- I co mówią ? - pytam kładąc się na grzbiecie
- Zastanawiają się co tu robisz – odpowiada, a ja pyskiem kąsam jej. Leżę przed nią na brzuchu ukazując uległość i skruchę. W tym momencie może zrobić ze mną co chce. Liżę ją po pysku.
I co ty na to ?
- Przepraszam cię że tak odszedłem – kąsałem ją delikatnie w ucho – Co robisz?
- Ćwiczę nową moc. Rozmawiam ze zwierzętami – powiedziała lekko speszona.
- I co mówią ? - pytam kładąc się na grzbiecie
- Zastanawiają się co tu robisz – odpowiada, a ja pyskiem kąsam jej. Leżę przed nią na brzuchu ukazując uległość i skruchę. W tym momencie może zrobić ze mną co chce. Liżę ją po pysku.
I co ty na to ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz