Gdy się obudziłam na polu wciąż padało, ale przynajmniej nie tak bardzo jak wcześniej. Lekko zamglonym wzrokiem rozglądnęłam się po jaskini i z zaskoczeniem stwierdziłam, że nie jest ona moja. Poderwałam się na nogi i zrobiłam kilka kroków w tył przestraszona. Potknęłam się o coś, a raczej o czyjś ogon. upadłam z głuchym łoskotem na kamienistą posadzkę.
-Ała.- mruknęłam cicho. Nagle przypomniała mi się gdzie jestem i czyj to pokój. Spojrzałam na węgielka, który poruszył się niespokojnie, a potem otworzył oczy. -Wybacz, nie chciałam cię obudzić.- powiedziałam zbierając się z podłogi.
Mal?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz