Spojrzałem na waderę pytającym
wzrokiem. Jej głos mnie zaniepokoił więc spojrzałem się w
kierunku. Wszystkie patrzył na nas z taką ciekawością że sam źle
się tu czułem. Mała skacząca istota wydawała się zagubiona i
jakaś zmęczona. Kiwnąłem głową, że możemy iść i ruszyliśmy.
Byliśmy jeszcze spory kawałek od naszych nor. Wadera dosłownie
wlokła za sobą łapy. Chyba ta rozmowa z sarnami wyciągnęło z
niej więcej sił niż dotąd podejrzewała. Dopiero później to
wyszło. Położyłem się więc na ziemi, a ta spojrzała na mnie
dziwnie.
- Wsiadaj, widzę, że przecież padasz z nóg. Nie dojdziesz w jednym kawałku w takim stanie - ta popatrzała na mnie zamyślonym wzrokiem. Ogólnie całą drogę taka szła jakby nie była sobą. Po chwili zastanowienie wspięła się na mnie bez zbędnych kłótni. Po kilometrze jej łapy bezwładnie wisiały po moich bokach, głowa była wtulona w szyję, a oddech umiarkowany. Zasnęła słodko. Gdy w końcu doszliśmy do naszych nor spotkałem sporo wilków oraz alfę. Patrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem lecz nie wnikałem w to ponieważ każdy tak patrzył. Nawet wadery były zaciekawione i chyba zazdrosne? Tak przynajmniej mi się wydawało. Wszedłem do swojej nory i delikatnie położyłem wilczycę na miękkim posłaniu. Ta przez jakiś czas machała wściekle przez sen łapami lecz po chwili się uspokoiła. Dokładnie gdy zacząłem jej lizać uszy ( fetysz uszu, on kocha jej uszy). Zaskomlała cicho co mnie zaniepokoiło i przysunąłem się tak by mogła się we mnie wtulić. Zrobiła to praktycznie od razu, a ja miałem głupie wrażenie, że to te sarny niszczą jej sny. Wtuliłem się w nią.
- Wiesz, że nadal nie znamy swoich imion? - zapytałem cicho wiedząc, że śpi. Odpowiedziało mi lekkie skomlenie, a następnie cisza.
???
- Wsiadaj, widzę, że przecież padasz z nóg. Nie dojdziesz w jednym kawałku w takim stanie - ta popatrzała na mnie zamyślonym wzrokiem. Ogólnie całą drogę taka szła jakby nie była sobą. Po chwili zastanowienie wspięła się na mnie bez zbędnych kłótni. Po kilometrze jej łapy bezwładnie wisiały po moich bokach, głowa była wtulona w szyję, a oddech umiarkowany. Zasnęła słodko. Gdy w końcu doszliśmy do naszych nor spotkałem sporo wilków oraz alfę. Patrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem lecz nie wnikałem w to ponieważ każdy tak patrzył. Nawet wadery były zaciekawione i chyba zazdrosne? Tak przynajmniej mi się wydawało. Wszedłem do swojej nory i delikatnie położyłem wilczycę na miękkim posłaniu. Ta przez jakiś czas machała wściekle przez sen łapami lecz po chwili się uspokoiła. Dokładnie gdy zacząłem jej lizać uszy ( fetysz uszu, on kocha jej uszy). Zaskomlała cicho co mnie zaniepokoiło i przysunąłem się tak by mogła się we mnie wtulić. Zrobiła to praktycznie od razu, a ja miałem głupie wrażenie, że to te sarny niszczą jej sny. Wtuliłem się w nią.
- Wiesz, że nadal nie znamy swoich imion? - zapytałem cicho wiedząc, że śpi. Odpowiedziało mi lekkie skomlenie, a następnie cisza.
???