poniedziałek, 9 stycznia 2017

Od Azumi CD Mal'a

-Ostra bestia.- skomentował tak zwany doktor. -Trudno będzie zrobić im jakiekolwiek badania. W mięsie można ukryć jakieś leki uspokajające, a skoro one tak reagują na jedzenie od ludzi to może być ciężkie.
-Są przecież inne sposoby podawania leków. - skomentowała kobieta.
-Tak,-zgodził się z nią- Ale ten jest najmniej stresujący dla zwierząt.
Kobieta westchnęła i spojrzała na nas z smutkiem w oczach.
-Tak w ogóle to skąd wytrzasnęliście te wilki.
-Chodziły po okolicznych górach. Czego tak się pytasz.
-Bo nie widziałem jeszcze wilka, ani w sumie żadnego innego zwierzęcia, które tak powyginałoby stalową kratę, a potem wyciągnęłoby drzwi z zawiasów. -skomentował mężczyzna.- Z resztą może ja mam coś z oczami, ale ta wadera wygląda jak super ruda wiewiórka, która wsadziła nos do puszki z niebieską farbą.
Że co proszę?! Ja wyglądam jak wiewiórka. Za przeproszeniem nie jestem jakimś tępym gryzoniem, który nie umie znaleźć orzechów zakopanych wcześniej przez niego w ziemi. Tego porównania to mu nie daruje. Ta zniewaga krwi wymaga. Poderwałam się z ziemi i rzuciłam na kratę. Gryzłam pręty próbując je przekrzywić i wystawiałam między nimi łapy starając się zasięgnąć łysego gościa. Niestety hostel stał za daleko i nie mogłam nic mu zrobić, co nie oznaczało, ze nie warczałam i nie starałam się. Z każdym dniem coraz bardziej nienawidzę tych dwunożnych istot. W końcu od kraty odsuną mnie Mal.
-Zabije go!- warczałam.
-Spokojnie, bo coś sobie zrobisz.-interweniował Węgielek.
-Nazwał mnie jakąś durną wiewiórką!
-Wiem, ale musisz się uspokoić.
-Dobra, dobra już.
-Jeśli mamy zamiar nie jeść, to musimy oszczędzać siły. Nie wiadomo ile tu będziemy.
Mal miał racje. Musimy poczekać, aż wrócą nam moce i będziemy mogli stąd uciec. Żeby to zrobić potrzebujemy energii, a takie bezsensowne rzucanie się na wszystkie strony raczej nam jej nie zapewni. Siadłam na środku celu i patrzyłam gniewnie na mężczyznę powarkując co jakiś czas. Cała trójka patrzyła lekko zdezorientowana na mnie.
-Co mogło wywołać taki nagły atak?- myślała na głos kobieta.
- Nie spodobało jej się, że pan doktor nazwał ją wiewiórką. - zaśmiała się mała dziewczynka.
Mama spojrzała na nią z ciepłym uśmiechem. Było jednak wiadome, że nie wierzy w teorie swojej córki.
-To niemożliwe. - skomentował mężczyzna. -wilki nie rozumieją tego co mówimy.
Mal prychnął na te słowa. Ludzie tak mało wiedzą i otaczającym ich świecie, że to aż przykre.
-Choć córciu, idziemy. -zarządziła mama małej.
-Papa wilki.- pomachała nam, po czym złapała mamę za rękę i zniknęły z mojego pola widzenia.
Odprowadziłam ich wzrokiem. Ta mała była słodka, mimo to że była człowiekiem. 

???
Nie mogłam się powstrzymać przed nie napisaniem czegoś całkowicie bezsensownego XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz