Już od dłuższego czasu lezę nie
ruchomo by nie obudzić Azumi. Bardzo męczy ją pobyt tu, a w
dodatku strach robi swoje. Teraz śpi schowana w moją szyję i
oddycha spokojnie. Powoli czuję jak moc zaczyna płynąć w moich
żyłach lecz jest to za wolno. W takim czasie potrzebowałbym co
najmniej dziewięciu godzin. Słyszę jak drzwi się otwierają, a
następnie stukanie butów. Dwie osoby przemierzają korytarz.
Zatrzymują się przed naszą celą. Odwracam delikatnie głowę by
spojrzeć na przybyszy. Jest to ta kobieta z dziewczynką którą
przestraszyłem. Czuję minimalne ukłucie sumienia w końcu to
szczeniak mały tylko ze ludzki. Oraz ta kobieta żałowała tego, że
nas zamknęła.
- Mamusiu on jest smutny. - powiedziała do kobiety przeżuwając kanapkę
- Nie jest przyzwyczajony do tego miejsca. Ale spokojnie niedługo już nie będzie taki smutny – uspokaja ją kobieta z nutą fałszu w głosie
- Mogę dać mu kanapkę ? - pyta słodko mała
- Możesz ale wątpię by ją zjadł. Żywił się czym innym na wolności – mówi kobieta, a dziewczynka bierze ostatniego gryza i podrzuca kawałek w naszym kierunku. Skoro dali jej to do jedzenia to znaczy, że nie jest niczym nafaszerowane. Wstaję delikatnie tak by wadera się nie przestraszyła i podchodzę do jedzenia.
- Mamusiu patrz ! Tam jest drugi ! I chyba będą jadły ! - piszczy mała gdy ja biorę ten kawałek w paszczę i idę w stronę wadery. Stukam ją delikatnie w pyszczek na co ta otwiera oczy. Podaję jej ten kawałek.
- Jedz, nic nie ma tam dodanego. Może nie smakuje najlepiej ale lepsze to niż nic – mówię spokojnie, a ta słucha się mnie i zaczyna przegryzać to. W tym czasie podekscytowana mała daje nam dwie swoje ostatnie kanapki. Daję jej Skaczącej istocie, a w tym czasie kobieta mówi, że idzie do doktora by nas nakarmił. Zabrodzia dziewczynce podchodzić do krat. Mówię Azumi, że nie wolno nam jeść tego co przyniosą ponieważ może zawierać środki które będą miały na celu nas uspokoić. A przy okazji znów zablokować moce. Jak dziecko było same byłem spokojny i potulny. Natomiast gdy tylko przyszedł mężczyzna zacząłem chodzić i warczeć wściekle na wszystko. Rzucili nam jakieś dziwnie pachnące mięso które wziąłem w pysk i odrzuciłem w ich stronę. Mężczyzna dostaje nim prawie w łeb.
???
- Mamusiu on jest smutny. - powiedziała do kobiety przeżuwając kanapkę
- Nie jest przyzwyczajony do tego miejsca. Ale spokojnie niedługo już nie będzie taki smutny – uspokaja ją kobieta z nutą fałszu w głosie
- Mogę dać mu kanapkę ? - pyta słodko mała
- Możesz ale wątpię by ją zjadł. Żywił się czym innym na wolności – mówi kobieta, a dziewczynka bierze ostatniego gryza i podrzuca kawałek w naszym kierunku. Skoro dali jej to do jedzenia to znaczy, że nie jest niczym nafaszerowane. Wstaję delikatnie tak by wadera się nie przestraszyła i podchodzę do jedzenia.
- Mamusiu patrz ! Tam jest drugi ! I chyba będą jadły ! - piszczy mała gdy ja biorę ten kawałek w paszczę i idę w stronę wadery. Stukam ją delikatnie w pyszczek na co ta otwiera oczy. Podaję jej ten kawałek.
- Jedz, nic nie ma tam dodanego. Może nie smakuje najlepiej ale lepsze to niż nic – mówię spokojnie, a ta słucha się mnie i zaczyna przegryzać to. W tym czasie podekscytowana mała daje nam dwie swoje ostatnie kanapki. Daję jej Skaczącej istocie, a w tym czasie kobieta mówi, że idzie do doktora by nas nakarmił. Zabrodzia dziewczynce podchodzić do krat. Mówię Azumi, że nie wolno nam jeść tego co przyniosą ponieważ może zawierać środki które będą miały na celu nas uspokoić. A przy okazji znów zablokować moce. Jak dziecko było same byłem spokojny i potulny. Natomiast gdy tylko przyszedł mężczyzna zacząłem chodzić i warczeć wściekle na wszystko. Rzucili nam jakieś dziwnie pachnące mięso które wziąłem w pysk i odrzuciłem w ich stronę. Mężczyzna dostaje nim prawie w łeb.
???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz